Rozdział 9 Wrzask

-Ważnego? A co się stało,że muszę robić z tego tajemnicę. -Przecież zna pani od lat moją mamę, a jeszcze dużej babcię.
-Ma być tak jak Ci mówię! Zrozumiano?!-Odpowiedziała złośliwym tonem.
Byłam coraz bardziej zszokowana. Nie poznawałam cioci.
No, dobrze.-Przytaknęłam nieco speszona.
No, słuchaj więc.-Odparła.
-Z tego co widzę to niewiele, rozumiesz i wiesz na temat mamy Basi.
-Nie mam pojęcia czy mój list dotarł czy nie. -Mniejsza,  teraz nie to jest najważniejsze.
Miałam odpowiedzieć ale ugryzłam się w język.
Matka Basi jest w Polsce w szpitalu, aktualnie prowadzą jej badania, przyjechałam tutaj po to by się nią opiekować oraz dopilnować twojej przyjaciółki. Mnie jednak też czeka operacja i chcę Cię o coś poprosić.
Nie odzywałam się, bałam się reakcji, cioci czy pani Litwin.
-Słyszysz?!- znów warknęła.
-Ah, szkoda na Ciebie słów, daj mi spokój!
-Idź sobie, nic nie warta dziewczyno! -Sama sobie poradzę. Obejrzała się na mnie z pogardą i poszła.
Siedziałam tak na ławce pełna zdumienia i zażenowania zarazem.
To niebyła ta sama osoba, wiedziałam jedynie,że coś pani Litwin doskwiera, tylko co??
 Siedząc tak wróciłam wspomnieniami do pierwszego naszego spotkania, pamiętam,że przywitała mnie ciocia Litwin, jak wnuczkę, która przyjechała do domu po kilku latach.
Tak jak by mnie znała od zawsze.
Teraz zaś zniknął dawny uśmiech, lekkość rozmowy z bliską mi osobą.
 Ah, życie potrafi być trudne i zmienia swe losy, kiedy chce, zanim się spostrzeżemy.
Żeby zapomnieć, o rozmowie, postanowiłam zrobić zakupy.
                                                                            ***
Skręciłam ścieżką, w stronę Galerii Księżycowej, była ona niedaleko ulicy Żeromskiego. Poszłam po jakieś słodkie przekąski. Chciałam zrobić przyjaciółce niespodziankę i wpadłam na pomysł , aby urządzić piknik.   Chociaż przez chwilę się wahałam, gdyż miały przechodzić gwałtowne burze. Jak nie to przecież zawsze wolno mi zrobić w domu smakowity deser, to domownicy też zjedzą.
Od jakiegoś czasu polubiłam piec ciasta, ciasteczka. To sama przyjemność, kiedy inni jedzą to co zrobisz. To takie docenienie pracy.  Zebrałam składniki, potrzebne mi do utworzenia deseru.
Z galerii, poszłam w kierunku księgarni by odebrać paczkę z zamówionymi, książkami i  seriami od wydawnictw. Miałam pełno paczuszek.Każda z nich zawierała coś ważniejszego. Właśnie wracałam do domu, kiedy poczułam,że ktoś z dala mnie obserwuje. Postanowiłam jednak zignorować strach, gęsią skórkę, która jeży mi się, kiedy przeczuwam złe wydarzenia. To trochę tak jak ptaki, kiedy przepowiadają pogodę. Szłam więc dalej, moimi  tajemnymi.przesmykami, by zgubić  tę tajemniczą osobistość. W dość szybkim tempie, przebiłam się do autobusu.
Byłam blisko domu, gdy usłyszałam znajomy głos ... .

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz


Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).