Rozdział 10

Walczyłam przez chwilę sama ze sobą, odwrócić się czy nie?
Za sobą wciąż słyszałam znajomy głos, osoby, za którą tęskniłam tyle czasu.
-Paulina to Ty? Skręcało mnie z ciekawości i bólu tęsknoty.
Odpowiedziałam pod nosem,że to chyba ja, tyle,że nie wiem czy ta sama co kiedyś.
Usłyszał, moje słowa, podszedł do mnie. Spojrzał mi w twarz jednak, opuściłam wzrok.
Zdążyłam jednak zauważyć, jego spojrzenie i twarz.
Odchodząc powiedział -Wciąż, jesteś dla mnie kimś ważnym.
Nie wdawałam się w rozmowę i poszłam dalej, w kierunku domu. On zaś kontynuował drogę ku swojemu celu. Spieszyłam się do domu, więc poszłam dalej. Nie czas myśleć o przeszłości, czas zapełnić teraźniejszość by wspomnienia były piękne, dni zaś wykorzystane w pełni,żebyśmy w przyszłość nie żałowali, musimy dbać o teraźniejszość. Nie traciłam czasu, przyśpieszyłam kroku.
Basia na pewno już wstała po drzemce, jak i dziadkowie i pewnie mnie szukają.
Od domu dzieliła mnie jeszcze jedna przecznica, naokoło stało kilka samochodów, było jednak cicho.
Dochodziłam właśnie do domu. Otwierałam właśnie drzwi wejściowe. Kiedy gwałtownie pociągnęła je babcia.
-Gdzieś Ty była? Niema Cię i nie ma. -Telefon to po co masz?
-Twój ojciec i Baśka poszli Cię szukać!-Warknęła. Nic nie odpowiedziałam, babcia wciąż jednak stała w drzwiach. -Mogę wejść?- Zapytałam zadrażnionym tonem.
-Nie, właśnie umyłam podłogę, tyłem wejdź! Miałam zupełnie dość tego dnia, czy wszyscy dziś mają dzień darcia? Czemu wszyscy wykrzykują?
Weszłam tyłem do domu, by nie doprowadzać do kłótni, ona nie była mi już dziś potrzebna.
Rozpakowałam górę zakupów, zabrałam swoje rzeczy i zaszyłam się w swoim pokoju.
Postanowiłam z niego nie wychodzić, puki sytuacja się nie uspokoi. Napisałam tacie i Basi sms wyjaśniający,że dotarłam do domu. Zamknęłam pokoik na klucz i wystawiłam na zewnątrz karteczkę.
"Nie przeszkadzać, nie wyjdę do puki będziecie złośliwi!".
Poszłam zrobić sobie kąpiel, chciałam odpocząć i wyciszyć mój organizm.
Chamskość i złość spotkanych przeze mnie osób doprowadziła mnie do zmiany na stroju, jak również wyprowadziła z równowagi. Moi bliscy rzadko tak się zachowywali, było to nieprawdopodobnie dziwne.  Zostawiłam przecież wiadomość,że wychodzę. Nie mam pojęcia, kiedy zrozumieją,że mam już wystarczająco dużo lat by sama wyjść z domu, jestem w stanie w dużym stopniu odpowiadać za siebie. Nie całkowicie, sama się nie utrzymuję. Są jednak pewne granice. Ah, pora odpocząć.
Pomyślałam, sięgnęłam więc, torbę z nowymi kosmetykami i zaniosłam część rzeczy do łazienki, resztę położyłam na łóżku. Czas dać upust złym emocją, pora na relaks. Postanowiłam wykorzystać dobrodziejstwo kąpieli, dodałam zapachowe olejki, do tego po pokoju roznosił się aromatyczny zapach świec oraz muzyka relaksacyjna, której lubię słuchać dla wyciszenia i gdy myśli plączą mi się po głowie, to serce wsłuchuje się w nuty i prowadzi mnie razem z nimi do wyciszenia, tworząc we mnie sieć, myśli, układa mnie i porządkuje. Ucina drażliwość, oraz ponurość atmosfery, jaką wywołał u mnie rodzinny dystans. Nachodziły mnie właśnie dalej refleksje na temat życia, które lubię układać we własnej głowie porządkując samą siebie od środka. Weszłam właśnie do swojego świata rozmyślań, który tak bardzo lubię. Zawsze wtedy przychodzi mi do głowy ta myśl. "Myślenie nie boli".
Przecież to coś co wyróżnia nas podobno od zwierząt. Sądzę jednak,że one też myślą tylko po swojemu. 
Po posiedzeniu ze swoim ja. Postanowiłam wygrzebać się z toni marzeń i refleksji, cała odświeżona postanowiłam rozpakować paczki, które do mnie przyszły wcześniej i dziś.
W pokoju było ich pełno, cały ogrom. Dawno nie było tyle paczek w tym pokoju, bardzo dawno.
Zaczęła roztwierać pierwszą z nich. Była mocno zaklajstrowana, otworzyłam ją, chociaż troszkę się z nią barowałam. Moim oczom, ukazały się książki od wydawnictwa, o których marzyłam. Ah, to było cudowne otworzyć te książki, kolejna paczka była z książkami, które zamówiłam w wydawnictwie znak. Od bardzo dawna czekałam na te powieści: ,,Panika", ,,Jutro", ,,W ramionach gwiazd", ,,Tajemny ogień".  Ah, te cudeńka. Podnosiłam kolejną paczuszkę, wyleciał z niej list. Był zaadresowany na mnie. Odwróciłam kopertę tyłem by zobaczyć kto jest nadawcą. Nie było opisane. Tak więc odłożyłam list na bok. Otworzyłam kolejną paczkę tu zaś odnalazłam rzeczy związane z rękodziełem. Kupiłam rzeczy by zrobić szkatułki dla przyjaciół i rozesłać dla nich inne drobiazgi.
Ile było tych rzeczy, do tego jeszcze ciekawy rabat na następne zakupy. Na samym końcu była karteczka. Z podliczeniem ceny, koszty produktów, dalej jeszcze jedna.  Był nią list z propozycją o współpracę i testowanie produktów do rękodzieła. Poczułam się prze szczęśliwa.  Spełniona!
Dodało mi to radości i chęci do działania! Poukładałam resztę pakunków by nieco uporządkować  w pokoju i by odrobinę rozłożyć sobie tego szczęścia, ażeby od nadmiaru nie zwariować.
Ułożyłam więc stosik za łóżkiem tak, gdzie było dużo miejsca i gdzie nie przeszkadzało.
Rozpakowałam też resztę zakupów, pochowałam zapasy kosmetyków i innych zakupionych rzeczy.
Niosłam wszystko naraz i nie utrzymałam wszystko spadło na podłogę z hukiem.
-Kurcze no, za małe ręce mam. -Zaczęłam się śmiać sama do siebie.
Zbierałam każdą rzecz w kolejności, od razu układając ją na półce. Pod leżącymi etui zobaczyłam kopertkę. Wzięłam do ręki i usiadłam na łóżko. Poznałam to pismo już nie musiałam odwracać, koperty, by zobaczyć kto jest nadawcą.
To był on... .

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz


Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).