Kto mi dał skrzydła?

 


I myślę, że skoro mam skrzydła,
 mogłabym spróbować wzbić się w powietrze, 
bo przecież skrzydła służą do latania.

Wrony Petry Dvořákovej od dłuższego czasu mnie już intrygowały, nie raz, nie dwa, mignęła mi okładka książki, recenzja. Próbowałam czytać w e-booku, ale nie sprostałam tej historii w tym wydaniu. Ostatnio postanowiłam poszukać czegoś dobrego w zasobach biblioteki miejskiej. Chodziłam pomiędzy regałami i szukałam wzrokiem tytułu, który mnie przyciągnie. Tak dostrzegłam dwie powieści autorstwa Petry Dvořákovej - Wrony Jestem głód
Zaciekawiły mnie tytuły, są bardzo niejednoznaczne, niełatwe do interpretacji, nie wiemy co otrzymamy. To jest coś, co mnie ostatnio bardzo przyciąga do książek, napięcie, niejednoznaczność, niedopowiedzenie, zagadkowość. Nie szukam rozrywki, ostatnio szukam realizmu. 

Gdy wzięłam książkę do ręki i patrzyłam się na wydanie z 2020 roku, zastanawiałam się, co ten tytuł mi przyniesie. Początek bardzo szybko mnie wciągnął, autorka ma bardzo ciekawy sposób budowania napięcia w powieści. Relacjonuje wydarzenia dwutorowo z perspektywy dwóch kobiet, to pozwala czytelnikowi na zderzenie punktów widzenia. Będąc w tej roli, miałam wrażenie, jakbym była narratorem wszechwiedzącym w tej książce. Tak jakbym odgrywała ważną funkcję w tekście i była częścią, która ma wpływ na wydarzenia. Z drugiej strony, to też tak jakby się stało zamkniętym w szklanej klatce i podglądało czyjeś życie. W roli suflera, którego nie słychać.  Kogoś, kto chce potrząsnąć drugim człowiekiem i go obudzić, ale nie może...

Kasia i Basia to siostry, są w okresie dojrzewania. Szkoła jest ich codziennością, nauka obowiązkiem, a one zaczynają się zmieniać, z małych dziewczynek zaczynają rozkwitać młode kobiety. To dość trudny czas w okresie młodych osób, zmienia się ciało, psychika, własny obraz, potrzeby. Pojawiają się trudne emocje, wstyd, poczucie niezrozumienia, hormony buzują. Okres buntu, zmian, nowego rozumienia ciała, wszystko jest inne. W takim momencie pojawia się w człowieku potrzeba zrozumienia, akceptacji, a nawet pomocy. 

Tego pragną obie siostry, jednak w otrzymywaniu wsparcia nie ma równowagi. Jedna z nich jest oczkiem w głowie, chodzi jak w zegarku. Robi za ideał, ale jest jak niedoprawiona sałatka. Bez smaku, bez aromatu. Druga z nich chłonie życie całą sobą, żyje pasją, doświadczaniem. Nie jest skrojona według wyobrażeń matki. I za każdym razem po jej policzku spływają łzy. 

Matka? Właściwie kobieta, która żyje we własnej frustracji, domysłach i oczekiwaniach, które stworzyła we własnej głowie niczym klatkę. Wzory nie zawsze dają się wpisać w działania. Ona jednak nie chce tego pojąć, wymierza karę, ale niesprawiedliwie. 

Wrony to powieść, która może przetyrać wiele osób, niesie ze sobą ogromny bagaż emocjonalny. Niektórzy mogą odnaleźć siebie wśród bohaterów. 
Ta książka ma niespełna 200 stron, w jeden wieczór może i dałoby się przeczytać. Jednak trzeba pamiętać, że jest w niej wiele napięć i trzeba czasem złapać oddech, nabrać dystansu. Aczkolwiek jeśli o mnie chodzi, to były momenty, gdzie miałam ochotę trzepnąć książką. Główna bohaterka denerwowała mnie swoim uporem i zaślepieniem. Z drugiej strony, trzeba oddać autorce, że potrafi zaangażować emocjonalnie czytelnika. Tak, powieść zostanie we mnie na długo. Wydaje mi się, że każdy rodzic powinien przeczytać Wrony

Polecam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz


Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).