Dzień dobry, dziś przychodzę z recenzją powieści Wydawnictwa Pauza. Ile razy sięgam po książki wydawnictwa, to zawsze coś mnie w nich zaskoczy. Każda z tych zaproponowanych przez wydawnictwo ma coś interesującego do zaoferowania. Nie są to historie łatwe. Mają w sobie coś do przekazania, ale myślę, że ilu czytelników tyle interpretacji. Tak, jak to jest w przypadku Komodo. Tę książkę kupiłam w zeszłym roku zaraz po premierze, ale jakoś nie mogłam się wciągnąć. Kilka dni temu, wyciągnęłam ją z pufy, w której trzymam zapasy literackie. I jakoś samo poszło.
To czwarta powieść autora wydana w Polsce. Poza Komodo (2022) ukazały się Legenda o samobójstwie (2018), Brud (2019), Halibut na księżycu (2021). Tych wcześniejszych nie czytałam, zaczęłam swoją "znajomość" z autorem od najnowszej.
,,[...] i uświadamiam sobie, że od momentu zanurzenia w ogóle nie pomyślałam o matce. Rozglądam się wokół, nagle spanikowana, ale Roy na pewno jej pilnuje. Zaczynam jednak rozumieć, że pod wodą zapomina się o wszystkim. Zajmujesz się tylko tym, co widzisz, i zbyt późno się orientujesz, że kogoś brakuje, nie zostało ci dość powietrza lub przekroczyłeś czas bezdekompresyjny".
Główna bohaterka Tracy wraz ze swoją mamą wyjeżdżają z Kalifornii, dołączają do starszego brata Tracy – Roya. Przez kilka dni mogą oderwać się od problemów i od swojej codzienności. Na jednej z wsyp należących do Parku Narodowego Komodo doświadczą nieskończoności i piękna oceanu, ale również chwil trudnych i wymagających. Tracy jest mamą bliźniaków – pięciolatków, to są jej pierwsze wakacje od lat. Kobieta nie do końca potrafi odnaleźć się w innym miejscu, wciąż wraca do niej nieprzepracowana przeszłość i trudne małżeństwo. Chwile nurkowania to odskocznia od znanego jej świata. Czas z rodziną miał być odpoczynkiem, jednak sprawy zamiecione pod dywan, nie zostały wyjaśnione. Ani brat, ani siostra, matka nie potrafią rozmawiać o trudnych sprawach. To wpływa na całą trójkę, na wyjazd, nurkowania i na życie, ponieważ wycieczka zmienia się z urokliwego urlopu w dramat rodziny.
,,W niebezpieczeństwie nigdy nie płaczemy, jednak gdy tylko zdajemy sobie sprawę, że będzie dobrze, rozpadamy się".
David Vann stworzył świetną powieść, która wprowadza nas w skomplikowane procesy myślowe głównej bohaterki. Pokazuje jak nasza przeszłość może wpływać na naszą teraźniejszość, jak nieprzepracowane trudne doświadczenia, mogą pochłaniać nasze wnętrze. Powodując, że towarzyszy nam frustracja, złość i ból. Nasze wnętrze wydaje się być pożarte przez nie. To rodzinne spotkanie zmienia się z niewinnych kłótni do walki o życie. Do czynów, od których nie ma powrotu. W bohaterach zwyciężyła gorycz, która się przelała.
,,Kopię płetwami, płynąc za nim. Szkoda, że nie możemy tego doświadczyć na lądzie, przelatywania na boki kilka stóp nad ziemią, przekraczania pustyni, unoszenia się i opadania bez wysiłku i bez dźwięku, poruszania nogami tylko do zmiany kierunku. Nurkowanie jest niczym innym jak snem. Wszystkie zasady świata zostają zmienione".
Autor stworzył trudnych bohaterów, ale za to bardzo prawdziwych. Wśród nas są takie osoby, tylko my nie zawsze chcemy je zauważyć.
Tracy jest postacią, która łatwego życia nie miała i nie ma, zaplątała się w nim jak w sieci. Przez to obudziła w sobie gniew, który zaczął ją dusić. Jest bardzo charakterna i mocna, niekiedy można mieć wrażenie, że jest bardzo agresywna. To w niej stworzył zadawniony ból.
,,– Proszę – mówi. – Proszę, bądź prawdziwy".
To trudna powieść i z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu, ma w sobie coś psychologicznego, wymagającego.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).