,,– Prawne pozbawienie człowieczeństwa wydaje się największą nikczemnością, która mogła przytrafić się istocie rozumnej – odezwał się po chwili.
– Dlaczego tak myślisz? Przecież każde zło jest haniebne.
– Lecz to legalizuje podłość. Polowanie na człowieka, zadawanie mu bólu i zabijanie go staje się przyzwoleniem, a wręcz obowiązkiem. Tworzy przykład, tłamsi sumienie i niszczy dobre instynkty, które są podstawą życia".
W ostatniej części Raportu Ziemia Pani Iwony Gajdy, towarzyszymy Sarze i Neo w wyprawie do Australii. Sydney, Canberra, to jedne z najbardziej znanych miast, czy to tam udadzą się bohaterowie? Hmm... nie do końca.
Jeden kontynent, jeden wielki kraj, co skrywa w swojej wielkości? Pustynie, ale czy coś jeszcze?
Tak, rdzennych mieszkańców Australii. Aborygenów.
W swojej powieści autorka postanowiła przedstawić nam historię tego ludu, wraz z nią opowieść o człowieczeństwie. Lub może lepiej powiedzieć o jego braku.
[Te informacje były zawarte w książce]. Słyszeliście o tym, że przez wiele lat Aborygeni byli uważani za zwierzęta i w ten sposób byli traktowani?
,,– To z czasem wygra – przerwała mu Adela. – Bo miłość wygrywa zawsze, tylko niekiedy potrzebuje więcej czasu".
Aborygeni to lud, dla którego ważna jest mityczna (czaso)przestrzeń, przez nią odnajdywali i odnajdują od wieków swoją życiową drogę. Ona zaś w życiu towarzyszy im przez pieśń, którą zostali obdarzeni. Gdy Sara i Neo są w Australii, właśnie w tym czasie Aborygeni przenoszą się do "Czasu snu". I ich pragnieniem jest cofnąć czas. Zacząć wszystko od nowa... mają dość takiego życia, jakim ktoś ich obdarzył. Kto? Biali.
,,– Gdy jedno tracimy, drugie zyskujemy – uśmiechnęła się".
Jako czytelnicy mamy szansę zapoznać się z opowieścią o Aborygenach, poznajemy też, wiele ciemnych stron człowieczeństwa. Niestety. Szkoda, że to prawda. I zastanawiam się, w sumie tak samo jak Neo i inne duchy. Dlaczego człowiek niszczy człowieka? Dlaczego?! Brakuje nam miłości? Czy co? Co człowiekowi pozwala nienawidzić? Neo człowiek też szuka na to odpowiedzi, szuka też miłości, bo bez niej usychamy jak rzeki w Jerozolimie (część III).
Na koniec powiem Wam, że to była część, która najbardziej mnie zaskoczyła i chyba wywołała we mnie najwięcej emocji. Może nawet jakiś przeciw wobec tego co się działo.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).