Młodość. Wyznania nastolatków



Cześć Moi drodzy, odzywam się do Was po przerwie z nową recenzją. Tym razem opinią, którą mam nadzieję odciągnie Was od książki lub ewentualnie mocno zastanowicie się, zanim zdecydujecie się na zakup lub chociaż e-book. Wiem, że brzmi to drastycznie, ale moim zdaniem to nie jest dobra publikacja i nie powinna wyjść na światło dzienne. Dlaczego? O tym, poniżej. 


Młodość. Wyznania nastolatków zbiór opowieści nastolatków, napisany przez Linn Skaber, zilustrowany przez Lisę Aisato, w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. Natknęłam się na tę książkę, gdy przeszukiwałam stronę księgarni Tania Książka. Zamawiałam kilka tytułów i brakowało mi do darmowej dostawy. Po pierwsze moje oczy przyciągnęła okładka, potem zauważyłam tytuł... dalej opis. I już miałam nacisnąć "dodaj do koszyka", gdy zobaczyłam cenę, oniemiałam, zrezygnowawszy z zakupu, klikam dalej. Potem poszperałam na Legimi i znalazłam :D. Czytam właśnie jedną podróżniczą książkę w e-booku, czułam jednak potrzebę czytania czegoś pomiędzy. Traf chciał, padło na tę. Czytam opis, no mówię tak, coś na ten moment. Wstęp, no super, kupił mnie, piękna intencja za tym idzie...

I na tym chyba koniec mych peanów, zachwytów itp. o tym za chwilę.

Dorośli mówią, że człowiek nie potrzebuje wielu przyjaciół, wystarczy jeden. Czy ktoś ma numer do tego Jednego?

Od nastolatków dużo starsza nie jestem, kilka lat, człowiek po studiach, robiąc co robię i angażując się w różne rzeczy, np. wolontariaty. Przebywam z dziećmi, nastolatkami, czyli trochę młodszymi ode mnie. Mam świadomość, że patrzę trochę z innego pryzmatu na ten świat, bo ten czas jest odrobinę za mną. Co nie oznacza, że nie miewam podobnych problemów, bólów, pragnień, marzeń itp. To, że różni mnie wiek, nie znaczy, że płaszczyzna patrzenia na świat jest zupełnie inna. Jednak czytając tę właśnie książkę mam wyrażenie jakbym odleciała na zupełnie inną planetę. Powaga!

Młodość. Wyznania nastolatków to zbiór kilkudziesięciu "opowiadań" na temat życia nastolatków mieszkających w Norwegii, opatrzonych przepięknymi ilustracjami (czyli w moim odczuciu, jedynym, co ma jakąś wartość). Historie mają być według wstępu, zebrane z opowieści młodych osób. Ile w tym prawdy, ile fantazji to ja nie wiem (może niestety), ale czytając to "coś" myślałam, że za moment rzucę telefonem. To są historie (moim zdaniem) rozpieszczonych dzieciaków, które zupełnie nie doceniają tego, co mają. I robią tragedię z tego, że mają wągry...jeszcze to opisując w książce... Fujka no! Wiem, że wygląd dla nastolatków w tym czasie jest ważny. I w pełni to rozumiem, pamiętam siebie z tamtego czasu. ALE! Jak masz problem z cerą, to istnieje ktoś taki jak dermatolog, więc idź skorzystaj! A nie opisuj mi tego! Jak rodzice ci mogą zafundować sprzęt do snowboardingu za 10 tyś. koron, to serio, wizyta u dermatologa nie będzie droższa... (Nawiązuję w ten sposób, to tych 10 tysięcy, ponieważ jest taka opisywana historia, w której bohaterce taki sprzęt kupuję). Poza tym, w tych historiach, rodzice każdego z tych nastolatków są dziani. (Przepraszam, za kolokwializm, ale tak się to ukazuje w czasie czytania). 

Gdy to czytałam, to w mojej głowie: "Halo, są większe problemy na całym świecie, większe niż wągry na czubku twojego nosa".

Tam są może dwie lub trzy historie, które mają jakiś szczery i mądry przekaz. Coś, co da do myślenia i pozwoli sobie zadać jakieś pytania. Tak poza tym, to pretensje do świata o wszystko, brak szacunku do własnych rodziców. Cóż może wyznaję inne wartości niż te osoby w książce, ale do mnie wcale nie trafia. Moim zdaniem chwilami wulgarna i totalnie pretensjonalna. Nie polecam! Szczególnie dla tych, którzy wchodzą w etap nastolatka. Żeby nie korzystali z pomysłów norweskich kolegów i koleżanek.

I nie chciałabym być odbierana jako krytyk, który dowala się bezpodstawnie. Ale! Mam duże ale do tej książki. Dziwuje mnie więc to że jest tak wysoko oceniana. Zresztą pokaże Wam jeden fragment, który mnie wkurzył. 


Powiedzcie mi szczerze, ale tak naprawdę! To powinna być książka dla młodzieży, opublikowana w nie wiem ilu tysiącach egzemplarzy?
Bo moim zdaniem nie, moim zdaniem jest skandaliczna. I proszę o jedno, nie zarzucajcie mi, że "jestem grzeczną dziewczynką". Znam wulgaryzmy i nie raz, nie dwa czytałam powieści, które je zawierają. Tylko w tamtych książkach (za wyjątkiem jednej) one miały prawo bytu. Tu niekoniecznie. Tak, wiem ile ludzi młodych używa rwy, jako przecinka... ale jak już czytają literaturę, to choć ona mogłaby tego nie zawierać. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? 

3/10 za całość, z czego 2 * za ilustrację, 1* za 2-3 opowiadania z wartością.
Nie polecam!

Paulina O. 

Jakby ktoś jednak bardzo chciał to: 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz


Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).