Cześć i czołem, dziś zaproponuję na blogu książkę dla młodych czytelników, którzy lubią poznawać historie swoich rówieśników.
Ninja w baletkach to wydawnicza propozycja od Wydawnictwa M. Autorką książki jest Elżbieta Ksepka-Solawa, a ilustracje wykonała Barbara Sobczyńska.
Opis wydawcy:
Co łączy rozrabiakę Wojtka, który nie znosi dziewczyn, „kujonkę” Rozalię, która musi chodzić na karate i niezdarną Zuźkę, której nikt nie lubi? Jak zostać dżentelmenem „ za karę”? I czy to prawda, że dyrektorka szkoły tańca z ulicy Lawendowej to „czarownica”? źródło
Opis:
Zuzanna, zwana Zuźką, dziewczynka, która marzyła o balecie, ale jedyne na co mogła sobie pozwolić to spoglądanie na dziewczynki, które uczą się tańczyć. Wojtek, rozrabiaka, takich jak to w szkole nie brakuje. Napsocił, napsocił, oj, to mama zgotowała mu karę, tak znalazł się na zajęciach. I do tego Rozalia, dziewczynka, która można powiedzieć, że ma wszystko. Brak jej jednak dwóch "rzeczy": możliwości uczęszczania na balet i przyjaciółki. Pewnego dnia losy bohaterów się splotą, a co z tego wyniknie, to warto przekonać się czytając książkę.
Opinia:
Sama akcja powieści też mi się podoba, nie ma za dużo pobocznych wątków, więc nikt się nie pogubi. Prosta historia, która poprowadzona jest przez trzech narratorów, są nimi jak każdy się domyśla, Zuźka, Rozalia i Wojtek. Świetne jest to, że każdemu z dzieci autorka dopasowała styl wypowiedzi i sposób mówienia. Jedno z dzieci zwraca uwagę na szczegóły, inne opowiada swoją relację konkretami, zwięźle, krótko i na temat, jak to się w szkole czasem mówiło.
Jak dla mnie historia na duży plus, debiut literacki udany! Moim zdaniem do samodzielnego czytania, to jest historia dla 7-10 latków, ale myślę, że młodsi też skorzystają.
Na koniec jeden zarzut. Wyżej pisałam, że każdy z bohaterów ma swój charakter wypowiedzi. To jest jak najbardziej słuszne rozwiązanie. Aczkolwiek, mam wrażenie, że nie do końca wyszło. Domyślam się (nie wiem tego na 100%), że autorka chciała skopiować, lub przełożyć język dzieci do swojej książki. Moim zdaniem styl ich wypowiedzi niekiedy jest zbyt ubogi, jak u bohaterów w ich wieku. W pewnych momentach brakuje mi synonimiczności. Pewnych zmian. W dialogach niekiedy jest dużo, dla mnie za dużo powtórzeń. A już częstotliwość słowa: wpienia, niekiedy mnie gotowała. Rozumiem chęci autorki i je doceniam, ale nie zawężałabym dziecięcego języka.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).