Magia teatru




 Nie nazwę się znawczynią teatru, myślę, że mogę powiedzieć o sobie raczej, że jestem w tej kwestii amatorką, jednak sztuka jest mi bliska na różne sposoby. 

Oczywiście najbliższe są dla mnie książki. Co nie oznacza, że nie cenię dobrej muzyki, kina, wystaw, czy właśnie spektakli. 

Teatr kojarzy się z kulturą wyższą i nie każdy czuje się w teatrze jak ryba w wodzie. Cóż, piękne stroje, garnitury, sama specyfika tego miejsca i odbiór na żywo, to coś zupełnie innego niż sceny odegranie, wyfasowane, które oglądamy przed ekranem. Czasem siedząc w dresach przed telewizorem, gdzie można zatrzymać film i wrócić do niego za chwilę, czy zupełnie w innym czasie. Tu na żywo obcujemy z emocjami aktorów, ich zachowaniem jako ludzi, ale i rolą ,w jaką się wcielają. Obserwujemy każdy ruch, mimikę zachowanie ciała, głos, jego tembr, co wybitniejsi wyłapią pewnie i akcentowane słowa. To właśnie od ich gry zależy, czy w tej chwili - my, publiczność damy radę oddać kawałek naszej duszy by dać się ponieść sztuce i ich interpretacji. Czy, pozwolę sobie ująć to kolokwialnie – odetnie nas w czasie przedstawienia od teraźniejszości. To jest właśnie ta magia teatru, po którą sięgam zdecydowanie zbyt rzadko. 

Na koniec stycznia dane mi było jej skosztować, poczuć znów niezwykłość tego miejsca, pewną magię i ekscytację przed początkiem. Właściwie w nieco innym niż klasyczne podejście. Razem z koleżanką wybrałyśmy się na scenę Monopolis aby obejrzeć spektakl Rok 1984 na podstawie Orwella. To trzeci spektakl muzyczny braci Pachulskich. 

Muzyka i gra aktorów wzajemnie się przenikają, co tworzy niezwykle barwne połączenie i buduje niesamowite napięcie. Siedząc i oglądając, miałam wrażenie, że spektakl stał się rzeczywistością, w której zaczęłam istnieć, a Wielki brat patrzy. Gdzieś w czasie spektaklu czułam grozę.

 Emocje mieszały się ze sobą, publiczność z pewnością różnie odbierała ten spektakl, widzowie byli w różnym wieku, więc mieli za sobą inne doświadczenia i w innych czasach się wychowaliśmy. To mogło wpływać na odbiór przedstawienia. 

Połączenie muzyki Normalsów i dobrze zagrany przez aktorów spektakl, to zdecydowanie coś świeżego w teatrze, co przyciągnie i młodszych i starszych, koneserów teatru oraz amatorów, którzy lubią czasem posmakować czegoś innego. 

Muszę przyznać, że słuchając niektórych wykonań miałam ciarki na plecach, świetna muzyka i kapitalne teksty, które wpadały w ucho. Można było naprawdę przeżyć ten spektakl całym sobą. 

Podobała mi się również gra aktorska głównego bohatera i postaci epizodyczne, zagrali ze smakiem. 

Mam nadzieję, że uda mi się również obejrzeć inny ze spektakli Mistrza i Małgorzatę. 

Jeśli nie widzieliście to zachęcam bardzo. 

Tu możecie sprawdzić rozkład spektakli: https://scena-lodz.vectorsoft.pl/MSI/mvc/pl 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz


Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).