Witam.
Długi weekend trwa, mam nadzieję, że dobrze się rozpoczął.
Piękna wiosenno-letnia pogoda na początku czerwca dopisuje i oby jak najdłużej.
Mnie za to natknęło do pisania. Podzielenia się z Wami moimi myślami.
A temat tego postu to przyjaźń i hmmm... miłość. Przyjaciół lub nasze drugie połówki często nazywamy bratnimi duszami. Chyba dlatego,że są nam bliscy i nas rozumieją. Niektóre z zainteresowań mamy podobne. Hmmm... A więc zacznę od... no nie wiem początku?
Kiedy byłam mała miałam wiele koleżanek i kolegów, którzy lubili spędzać ze mną czas, bawić się ze mną i spotykać się. Zawsze marzyłam o prawdziwej wieloletniej przyjaźni z osobą, którą znam od najmłodszych lat z, którą mogłabym rozmawiać o czym dusza zapragnie, śmiać się spotykać i pomimo różnych szkół i zajęć utrzymać przyjaźń na zawsze. Mieć przyjaciółkę/przyjaciela by wzajemnie móc na sobie polegać, ufać, pomagać sobie. Ale? Wszyscy moi przyjaciele ode mnie odeszli lub mnie unikają... . To jest takie smutne, kiedy ja pamiętam tak wielu ludzi a mnie nie pamięta prawie nikt. Wiem,że nie jestem nikim niezwykłym ani cudownym. Jestem po prostu inna od hmm... wszystkich? od wielu...? Czy nie każdemu człowiekowi jest dane mieć bratnią duszę ? Czy po porostu nie znalazłam jeszcze tej osoby, która by mnie zrozumiała i nie była tylko na chwile? Lub do czasu kiedy jestem tylko jej potrzebna?? Ja już sama nie wiem. Może ze mną coś jest nie tak ? Tak trudno zachować samego siebie w obecnych czasach, ponieważ jeżeli podążasz za modą to wszyscy Cię lubią i jesteś popularny. A jeżeli cenisz indywidualne wartości to jesteś tylko z boku. A może to coś innego przyciąga ludzi? Pogubiłam się... .
Possi.
PS Może kiedyś znajdę odpowiedź.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).