Mój początek wszystkiego...


Mój początek wszystkiego... Moment mojego odrodzenia, który sprawił,że na nowo zaakceptowałam siebie i znalazłam swoje nowe  marzenia.  To moment, w którym zrozumiałam,że aby być szczęśliwą muszę zrezygnować z... .  

Mój początek wszystkiego... To dzień, w którym postanowiłam zrezygnować z siatkówki, z treningów, które stały się dla mnie cierpieniem, utrapieniem, ciężkim i nieznośnym obowiązkiem.
Nie obyło się bez łez, ogromnej złości niepowodzenia, frustracji, pozostały bolesne blizny i wspomnienia, które zamknęłam w kartonowym pudełku, to one zbyt mocno przypominały o niedokończonym marzeniu.

Długo krążyłam, szukałam siebie. Nie mogłam znów podnieś skrzydeł, by wznieść się na wyżyny, dusza płakała, głowa nie chciała pamiętać. Nie byłam sobą... .

Jednak dziś, choć starsza i pełna różnych doświadczeń. Czuję się szczęśliwa, pełna miłości, nadziei i życia. 

Mój początek wszystkiego... pomogli stworzyć mi moi bliscy i przyjaciele, którzy pozostali ze mną po dziś dzień. Każdego dnia przypominają mi jak latać.   Za to moi drodzy dziękuję Wam najbardziej.
Dziś moją nową pasją, moją nową częścią są książki, treść i ten blog, który pomaga mi się rozwijać.
To moja siła, to moje nowe ja.

Nominuję wszystkich chętnych.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz


Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, bardzo mnie motywują do działania. Warto pozostawić po sobie ślad :).